31 gru 2018

Jeszcze chwileczke, jeszcze momencik....

.... i nowy roczek zacznie sie krecic :)

Wszedzie zyczenia, zyczenia, zyczenia, i u mnie tez!
Ale sa to zyczenia napisane przez nasza dzielna grupe altow, ktora w przerwie miedzy spiewaniem ulozyla taka liste - kazda z nas miala napisac jedno zyczenie.

I tak mamy 11 zyczen od jedenastu chorzystek:
- zycze wam, zeby kolo was zawsze staly osoby, ktore sluchaja, co mowisz
- zycze wam, zeby kolo was zawsze byly osoby, ktore was rozumieja
- zycze wam dobrych sasiadow
- zycze wam zdrowia
- zycze wam zadowolenia
- zycze wam, zebyscie nigdy nie stracili nadziei
- zycze wam osoby, ktora bedzie z toba takze w zlych chwilach
- zycze wam, zebyscie nie stracili wiary w dobro
- zycze wam, zeby nikt nie kaleczyl twoich uczuc
- zycze wam, zebyscie mogli sie cieszyc kazdym dniem
- zycze wam spokojnej przyszlosci

Zyczenia dodatkowe od blogowiczek i blogowiczow:

- Bycia zawsze wyspaną życzy sopran! - to dodatkowe zyczenie od Frau Be
- Życzę wszystkim spokoju ... czasu dla siebie ... - Lidia
- podchodzenia do życia na luzie, bez napinania się - mokuren
- Herbaty Wam kochane życzę! Dobrej i mocnej! - Pies w swetrze
- To ja życzę by każda z pań wierzyła w siebie, w swe możliwości i kochała ....siebie! - anabell
- niech się nam więc spełnią powyższe! :) - Maria Nowicka i Tomek
- niech się spełniają życzenia, życzę )) i żeby z nas nigdy dobro nie wyparowało .... v
- A ja nam wszystkim życzę wiosny, lata, jesieni i zimy:) - Wojciech Gotkiewicz
- Życzę Wam wszystkim, abyście umiały realizować swoje potrzeby, nawet wtedy, gdy jest to trudne -Kariatyda2017
- Jak zwykle: wszystkiego najpiekniejszego!
I szczescia bo jak jest szczescie to i zdrowie i wszystko, prawda?- maradag
- Wszystkiego dobrego w nadchodzącym Nowym Roku :D - agatek

I ja zycze wam tego wszystkiego w duzych ilosciach!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

A moze ktos dopisze w komentarzach jeszcze swoje zyczenie, mielibysmy wieczna liste dobrych zyczen, do wyboru, do koloru :))))



25 gru 2018

Swiatecznie

Nie narobilam sie w tym roku, jezeli chodzi o swieta.
Wiedzac doskonale, ze moi swiateczni goscie nie grzesza czystoscia dwunastu lap, nie probowalam nawet posprzatac, bo i po co?
Sprzatanie bede musiala uskutecznic PO gosciach!!!!

Dekoracja byla watpliwa - samo zejscie do piwnicy i szukanie czegos kolorowego do "ustrajania" wywolywalo we mnie gwaltowny bunt - no bo namecze sie jak glupia, a za pare dni powtornie, tylko w druga strone... no nie!

Jedzeniem tez sobie pieknej glowki nie zawracalam - mnimum wysilku, minimum waluty, minimum do lodowki, przeciez JA sie odchudzam :)
No i tak sie stalo, albo prawie tak (prawie robi roznice)

W sprawie "ustrojenia" poszlam na kompromis: dwie malutkie sztuczne choinki, juz z ozdobkami schowane do workow w ubieglym sezonie wyciagnelam z ciemnych czelusci piwnicy.
Tylko dlatego sie zlamalam, bo dostalam od dziecka prezent (marzylam o czyms takim) kosciol i domki i latarenki, o takie:

Moze dokupie jeszcze inne, pomysle.

Jezeli chodzi o czesc kulinarna, to sprawa sie skomplikowala.
Dzien przed wigilia zbuntowala sie corka: bez barszczyku z uszkami? Nie!!!!
W wigilie rano pojechala do ruskiego sklepu i nabyla buteleczke czerwonego polskiego barszczu i zamrozone, polskie, pierogi z kapusta i grzybami.
W ostatniej chwili przed zamknieciem sklepu kupilam jeszcze ugotowane buraki.
Starte buraki do koncentratu barszczykowego, pierogi ugotowane, i.... wigilia gotowa!!!
Jeszcze po kawalku ciasta Panettone (kupnego), i cali szczesliwi zakonczylismy swietowanie :)))

Caly czas plataly sie nam pod nogami czipsy, czyli trzy-psy, czyli 12 brudnych lap.
Uskutecznialy zabawe: "wpusc pieski, wypusc pieski", czyli drapanie w szyby, zeby je wypuscic do ogrodu i drapanie z drugiej strony, zeby wpuscic do domu.
Zawsze byly po nieprawidlowej stronie :)
W ogrodzie mokro, bo u nas zimy niet, pada, wiec blotniste lapy ladowaly na (na szczescie) niemytej wczesniej podlodze...
Czasem byly mile, jak sie juz wykonczyly gonitwa i zasypialy na 5 minut:

Co robic w swieta, jak sie ma tyyyyle czasu? Oczywiscie ze mozna szyc! Nie jest to praca, lecz namietnosc, wiec nie grzeszymy :)

Corka zabrala sie za wycinanie nowego paczworka:
w czym, jak widac dzielnie pomaaly jej czipsy,

a ja wzielam sie za pikowanie wczesniej juz uszytego paczworka (tu pare zdjec), ktory plakal w szafie od paru miesiecy:
A w temacie ruszania sie, zeby nam sie wszystkim tluszczyk nie odkladal, uczylysmy male piesy schodzic ze schodow, co niestety udalo nam sie polowicznie. Tylko jedna psica sie tego cyrku nauczyla, druga bedzie dalej szkolona.
Na filmiku widac, ze nie pomagaly nawet krojone paroweczki, ukladane na schodach:
Ale nie poddamy sie! Znoszenie 7 kg pieska nie sluzy naszym kregoslupom.

Wesolych Swiat! :))))))

21 gru 2018

Taka torebusia mi sie uszyla...

Od zawsze cierpialam na niedobor torebek, jak uciulalam grosz na skorzana (byly drogie i teraz tez sa drogie), to okazalo sie, ze nie pasuje np. do opery, albo do lasu :)
Jak dorobilam sie takiej do opery, to nie pasowala mi do wszystkich ubran :(
A na codzien to juz wcale, bo takich torebek nie ma do teraz!

Torebka musi byc: lekka, pojemna, wodoodporna, na ramie, do postawienia, do trzymana w recach :)
No nie ma takich!!!
A w torebce musi sie zmiescic:
portfel z forsa,
duzy pek kluczy,
telefon, albo dwa (ja tak mam),
szczotka do wlosow,
pomadka do ust,
plastry na wszelkie wypadki,
lusterko,
notesik i dlugopis,
kalendarz,
mentosy albo inne eukaliptusy,
nozyczki,
pilniczek,
pesetka,
chusteczki do nosa,
chusteczki do okularow,
0,5 litra (wody!) :)
siatka na zakupy,
ksiazka do kolejki,
latarka,
scyzoryk,
...... ktos cos dopisze???? :))))

Dopisuje:
- aparat fotograficzny (Basia)
- WD 40 (Hana)
- krem do rak (Tomek)

Kobiety mnie zrozumieja, na pewno :)

No to stwierdzilam, ze musze sobie sama torebusie uszyc.
I sie zaczelo!
Przegladalam internet wzdluz i wszerz (wlasciwie to nie wiem, ile dlugosci i szerokosci ma internet??? ).
Znalazlam wreszczcie cos odpowiedniego, wykroj bezplatny, opis doskonaly, i zaczelam.

Wykroj czesci do torebki w wersji Mini wygladal tak:
Oj, mozna oczoplasu dostac!
Ale mistrzyni, ktora wykonala ten wykroj przewidziala rozne mozliwosci, i do najprostszej miniowy nie trzeba bylo uzyc wszystkich czesci, ufffff!

Material na prototyp wybralam ciemny, zeby nie bylo widac plam od potu i lez wylanych w czasie szycia :)

Wykroilam i... szylam.... szylam... szylam trzy dni! Ale z przerwami :)

Tak wygladaly pierwsze kroki:
Podobalo mi sie to, co szylam, wiec dalej juz bylo z gorki i w koncu uszylo mi sie takie cosik:
- z przodu (w kieszonce zmiesci sie zeton do wozka i cienka apaszka):

 - z tylu (w kieszonce zmiesci sie paczka chusteczek):
- wewnatrz (kieszonki niezapinane na telefony i dlugopis)
w roli smartfona wystepuje noz obrotowy :

 - druga strona wewnatrz (kieszonka zapinana na zamek blyskawiczny:
- i wypchana reszta niezbednych przedmiotow:
Jeszcze jest pasek na ramie, dopinany, ale sie nie zalapal na zdjecie :)

Ladna torebusia mi sie uszyla! Mam ochote na nastepna :)

Jakby ktos chcial uszyc, to:
wykroje i opis po niemiecku, ale bez paniki, jak ktos cos juz szyl, to da sobie rade, a ja moge pomoc w potrzebie :)
Blog autorki torebki tu.
Torebka nazywa sie Schnabelinabag, ma cztery wersje wielkosci: mini, small, midi i big.
Wykroje sa ogolnodostepne w internecie tu.
Opis wykonania, szczegolowy, zdjecie po zdjeciu, bardzo dokladny, ma 89 stron! jest tu.
Dwa dlugie filmy wideo na YT , czesc pierwsza tu, czesc druga tu.
Po prostu nie mozna nie uszyc, bo jest wylozone prosto, jak krowie na miedzy.
Zachecam, bo warto. Oprocz tej torby Schnabelina ma wiele innych bezplatnych wykrojow.

17 gru 2018

Poduszki poszly do ludziow :)

Sobota... ciemny swit... budzik!!!!!.... Laaaaaa... musze wstawac i leciec szykowac spotkanie adwentowe :(((((
Z trudnoscia zebralam sily i checi, zabralam wielki gar do grzania ponczu i pojechalam.
A tam dziewczyny jak skowroneczki, zadowolone, cwierkaja, ehhhh, musialam sie wziac w garsc :)

Relacja z byle jakimi zdjeciami, bo albo aparat swiruje, albo ja nie umiem juz nastawic :)

Stoly ustawione:
 udekorowane:
 tu sliczna scianka z holenderskimi kafelkami:
 nie zabraklo krasnoludka :))) :
Programu nie bede wypisywac, tylko skroce wydarzenia :) 
Przybylo (razem z nami) 40 chorzystek, byla mowa powitalna, zaspiewana koleda, i podalysmy kawe... a do kawy..... TORTY wlasnorecznie (nie przeze mnie) pieczone:





 a tak wygladaly razem, pieknie, jeszcze przed inwazja glodnej tluszczy:




Kawa lala sie litrami, goracy poncz rozgrzewal nasze twarze (serca tez), nastrojowo tez bylo, jak widac, a szczegolnie pieknie bylo, gdy moj garnek wysadzil korki,
dobrze ze palily sie swieczki :)
 przyplatal sie maly krasnoludek:
 dziewczyny czytaly swiateczne historie, i spiewalysmy, spiewalysmy :)
 a potem sie torty skonczyly:
i przyszedl czas na wreczenie prezentow.
Zaskoczenie bylo ogromne, poduszki zrobily wrazenie, wszyscy sie cieszyli, lalalala :)))
Nasza dzielna grupa ustawila sie beze mnie do pamiatkowego zdjecia:
mnie nie ma, bo.. jak zwykle ja robilam zdjecie :)

Dziewczyny na sali szalaly:

A my pelne satysfakcji odetchnelysmy gleboko, ufffffffffffffffffffffffffffffffffff!!!!!!!!!!!!

A jeszcze moje dziewczyny zaspiewaly specjalnie dla mnie napisana posenke pochwalna!
Musze przyznac, ze mi sie lezka w oku zakrecila :)
No i musialam odpowiedziec na milion pytan, i wysluchac achow i ochow, oj dzialo sie, dzialo!

12 gru 2018

Grudzien, czyli prezenty, sledzik, spiewanie, imieniny

Grudzien wlecze sie jak....  (tu kazdy wstawia wedlug wlasnego widzimisie), ja czekam na przelom, zeby dnia zaczelo wreszcie przybywac, zeby mozna bylo odetchnac od tej wiecznej ciemnosci.
Moje "jasne" godziny dnia sa krotkie, bo zasypiam pozno i wstaje pozno, jak nie liczyc, mam tylko 6-7 godzin dnia :)
Ale to sie wkrotce zmieni i wreszcie sie obudze :)
Na razie dni uplywaja pod znakiem adwentu:
odwiedzamy sie z okazji przygotowan do roznego rodzaju imprez i wszedzie stoja adwentowe wience, swieczki, bombki itd. Domy wypucowane, az lsnia, ogrodki przeddomowe wygrabione do ostatniego listka, listonosz jezdzi dwa razy dziennie i dzwiga paczki z prezentami, radio snuje swiateczne piosenki.
Od poczatku grudnia ciagle sa jakies "imprezki", ktore mnie tez dotycza:
jarmark i bazar swiateczny, czyli jarmark na rynku, a bazar w kosciele (moje kolezanki sprzedawaly cos, wiec musialam je nawiedzac;
spotkania adwentowe (po polsku sledzik) w przeroznych grupach - mnie dotycza tylko dwa: choru i przadek;
chor przygotowuje sie intensywnie do wystepu - koncertu noworocznego, jak zwykle w kosciele, proby co tydzien, a po swietach co drugi dzien, koncert spiewamy z orkiestra i sopranistka 30. grudnia.
Do spotkania adwentowego choru (czyli sledzika) przygotowujemy sie juz od dawna. Nasz glos : alty drugie,  jest w tym roku odpowiedzialny za wszystkie imprezy, w tym takze za spotkanie adwentowe.
Przyjdzie +/- 40 kolezanek, trzeba podac poczestunek, umilic czas programem artystycznym, wyspiewac wspolnie setke kolend :) i... Mikolaje wrecza prezenty!
Moge wlasciwie juz pokazac nasze prezenty, bo zadna ze znajomych tutaj nie zaglada na moj blog, czyli niebezpieczenstwa nie ma :)
Jak juz wczesniej opisywalam i troszke pokazalam, szylysmy poduszki do siedzenia w czasie prob choru. Kolorowe (a jakze!) , paczworkowe, z wkladem z gabki. Uszylysmy ich okolo 60 sztuk, bo chorzystek jest 50, a 10 chcemy sprzedac, zeby w nastepnych latach miec na kawe :)))
"Uszylysmy" jest slowem troche na wyrost, ale nasza grupka 12 dziewczyn dzielnie pomagala mi w tej pracy:
jedna wybrala material, poniewaz kazda poduszka szyta byla z dwoch kolorow;
inne przycinaly i prasowaly;
jeszcze inne pomagaly zszywac, ale to bylo najslabsze ogniwo, czyli ta praca spadla na mnie;
nastepna instalowala zatrzaski i wkladala gabki;
uszylam trzy wielkie wory, zeby Mikolaje mialy w czym te poduszki nosic :)
Teraz juz tylko czekamy do soboty i pilnie uczymy sie programu, bo kazda z nas ma jeszcze co robic;
bedzie pieczonych osiem!!! tortow,  trzeba przygotowac kanapki dla niejedzacych slodyczy, nakryc stoly w Domu Ludowym, ustroic bombkami, swieczkami, serwetkami, itd, podgrzac poncz (taki tu zwyczaj), rozlozyc dla wszystkich ksiazeczki z tekstami kolend, i psychicznie przygotowac cialo i dusze, bo to jest wyczerpujaca praca, jakies 6 godzin podawania, wynoszenia, obslugi, no i posprzatania po wszystkim :(
Pokaze jak wygladaja poduszki - trudno bylo te ilosc sfotografowac, zrobilam to u kolezanki na schodach, poduszki nie chcialy stac tak, jak chcialam, slizgaly sie na stopniach, dwa razy zrobily "efekt domina", ale w koncu udokumentowalam,
tu siedza moje pomocnice, ja robilam zdjecie:
poduszki fotografowane oddolnie (ja na zdjeciu):
i odgornie:

i troszke szczegolow:
Kazda poduszka jest inna!!!
Wszystkie poduszki uszylysmy z moich zasobow szmacianych, ktorych to zasobow po tej pracy prawie nie ubylo, niestety!!!
Jeszcze czekamy na reakcje obdarowanych, ale to dopiero za trzy dni :)

A z kolorowosci jeszcze moj amarylis, ktory mi zakwitl dokladnie na imieniny:


26 lis 2018

Zabilam mysz!

Nie, nie zwierzatko, tylko mysz komputerowa :)
Kilka razy w roku musze kupowac nowa, bo ciagle przydarza sie im nieszczescie.
Uzywam laptoka siedzac na lozku, i prawa reka uzywajaca mysz lezy przy krawedzi lozka.
Jak reke zdejme po cos tam i sie porusze, to mysz oczywiscie spada. Po trzecim upadku jest juz z reguly niezywa :(
Dzis kupilam nowa, na ebayu, z potezna obnizka z powodu Black Monday!
Czyli jednak sie zlamalam i kupilam w promocji... a taka bylam niby silna... :))))
Wlasciwie powinnam kilka kupic, byloby potem jak znalazl, ale sknerus jestem, co sie na mnie wkrotce zemsci...

A piesy u corki rosna i zeby im tez rosna.... I co z tego? To z tego, ze trzeba uszyc pare poszew do kolder bo myszy, tfu! piesy zrobily gustowne dziury!
To tyle w temacie myszy i ide spac, wstawie tylko zdjecie... zebow!!! :)))))))))))

22 lis 2018

Ani chora ani zdrowa :)

Tak sie poruszam... wolniutko jak slimak, bez celu i sensu...
Nic nie robie, zaprzyjaznilam sie z You Tube, Pinterestem, Netflixem...

Od poniedzialku tylko to ogladam z tabletem na podolku... juz cztery dni!!
Nic innego nie moge robic, lezac w lozku z kichaniem, kaszlaniem, katarem i.. bez goraczki...
Slaba jestem jak betka (cemu betka???)!
Wypijam hektolitry herbatek ziolowych, pase sie syropem i tabletkami do ssania, cytryna, imbir, miod i co tam jeszcze sie trafi:)
Jesc mi sie nie chce, kompoty z jablek i innych owockow ratuja mnie przed smiercia glodowa :)))
A co jeszcze robie? Spie, ogladam cos na tablecie, spie, ogladam, spie... itd!!!
Na nic innego nie mam sily, ksiazki w dloniach nie utrzymam, siedziec nie dam rady, wiec drutowanie tez odpada :(
A przez cztery dni (juz!) to moze bym nawet pol swetra wydlubala???

No i w tym tablecie filmy: komedie, romantyczne, do smiechu i do lez.
Filmik trafilam, z watkiem jak z ksiazki "Ksiaze i zebrak", tylko to byly dwie mlode dziewczyny, ksiezniczka (a jakze) i mistrzyni pieczenia ciastek i tortow. Zamienily sie i wesolosci nie bylo konca, a happy end tez byl :)))

Albo na YT filmy jak uszyc to czy tamto . Najbardziej lubie Koreanki, albo Chinki, piekne rzeczy szyja i tak smiesznie mowia, napisy tez sa, a jakze, po ichniejszemu, czyli obrazki :)))
Albo bardzo stare polskie filmy.... az sie lezka w oku kreci :)

A na Pinterescie wpadlam w linie minimalizmu, i zaczelam rozmyslac, jak ja strasznie zanieczyszczam nasza planete i co zrobic, zeby tak nie robic...

I tak sobie mysle, ze dobrze jest sobie tak na luzie pare dni polezec, cos przemyslec, cos takiego jak urlop, tylko spokojniejszy, nie trzeba sie meczyc :)
I bede musiala juz pewnie jutro albo pojutrze opuscic moj "pokoj dla chorych" i wziac sie za zapuszczony dom i meza...
Nie wiem, czy mi sie bedzie chcialo, bo mi wlasciwie calkiem dobrze jest!!! :)))))))

14 lis 2018

Poranki i tak dalej :)

Pierwszy raz od wielu lat przespalam jednym ciagiem 5 godzin! Jak popatrzalam na zegar to nie moglam uwierzyc!
Moje noce byly przesypiane do tej pory w interwalach 2-3 godzinnych, przy czym z powtornym zasypianiem nie mam problemow.
Czyli.... mam cicha nadzieje... idzie ku dobremu.... byle nie zapeszyc! :)))

W zwiazku z powyzszym swietowalam poranek dlugo i przyjemnie:
czas poranny, jeszcze w lozku, z kawa, licze przechodniami na ulicy, widze ich przez okno lezac w lozku:
- Wilma, sasiadka z lewej, idzie z kijkami rzeskim krokiem
- sasiadka dalsza, lekko przygarbiona, zaspana wlecze sie za pieskiem
- pan z pieskiem, z sasiedniej ulicy, wyspany, rzeski, rozglada sie dookola, podziwia moj posprzatany przedogrodek! :)
- pani z pieskiem, ne znam jej :(
- auto z listonoszem (bez pieska? :) )
- sasiad z naprzeciwka wsiada w auto, jedzie do pracy
- Wilma juz leci z powrotem, co oznacza, ze minela godzina
- jeszcze Lora z Dingo (wielki, brazowy, stary chart), Lora tez starszawa, ma ponad 80 lat, ale dzieki psu trzyma sie wysmienicie!

No to godzina kawowa minela, trzeba wstawac!!! Do roboty, bo slonce swieci :)))

A jesienne pieski na dodatek :)


10 lis 2018

Cos tam naskrobie, zeby nie bylo, ze mnie nie ma :)

Wczorajszy dzien wpedzil mnie w czana dziure!!! Starzeje sie, albo cus???

No bo tak:
przygotowalam sobie troche szycia "mechanicznego", czyli nie mysle, nie mierze, proste kawalki przesuwaja sie pod maszyna. I tak fajnie mi, cieplo, cicho, muzyczka w tle, jakies tam mysli po glowie plyna i nagle... patrze na to co szyje i widze, ze sie kawalki ze soba nie polaczyly, cos sie stalo z nicia... sprawdzam dolna nitke - bebenek pelny, sprawdzam gorna - a! tu cie mam, chyba sie zerwala. Ale sie dalej przygladam, mysla wracam do moich czynnosci przy maszynie i odkrywam ze: ja wcale nie mam gornej nitki!!! Ja jej nie nawleklam!!!!
Szatany i pioruny! Nie zdarzylo mi sie to nigdy przez dziesieciolecia mojej szyciowej kariery.....

Zrobilam przerwe, herbatka, a jakze, cos by trzeba w domu ruszyc, no to wstawilam pranie, nasze dzinsy wolaly juz o odswiezenie. Pranie poszlo, wyjelam za godzine, powiesilam.
Dzisiaj rano wrzucilam do pralki nastepna partie i chcialam wlac plyn. Biore pojemniczek, ktorym odmierzam ilosc i..... pelny plynu do prania!!! Pieklo, szatani!!!
Wczoraj nie wlalam tego plynu do pralki i upralam brudne spodnie tylko w wodzie, na dodatek w 30 stopniach!!!
Ale ogladam "uprane" spodnie.... czyste... jak sie upraly nie wiem, ale naprawde sa czyste!
Po co my tyle forsy na proszki czy mydlo wydajemy?

Dzisiaj balam sie cokolwiek robic, ale obiad musialam :(
Na szczescie "tylko" posolilam (sporo) kapuste kiszona, gotowana na bigos, i... poszla do smieci - nie dalo sie przelknac :(

Zebym byla mlodsza, powiedzielibyscie ze jestem zakochana, ale w moim wieku?????
O czym ja mysle, ze nie mysle?

Na oslode Krul Niunio I, ten na pewno nie ma takich problemow , jak ja :))))

4 lis 2018

Jak sie grzeszy, to musi byc kara :)

Zanim o grzechach, to pokaze, jak wygladaja piesy, ktorym zabrania sie jesc z cudzej miski - te oczy!!!!
Na zaglodzone to one nie wygladaja :)))

A ja takie same oczy mialam, jak zobaczylam zdjecia tortow na weselu szwagra mojej corki:
Nie oderwali by mnie od nich nawet czolgiem!!!!
*****************************************
A teraz o grzechach:
wczoraj moj chor mial probe wyjazdowa.
Wygladalo to tak, ze w piatek w poludnie wynajety autobus zabral ca. 30 chorzystek i wywiozl je w dzicz. No taka dzicz w wydaniu niemieckim, czyli w polach i lasach spory kompleks budynkow, z aulami do wystepow, salami do nauki, cwiczen, ze stolowka, z hotelem, sala do gier, piwnica do picia piwa i innych wyskokowych napojow, kaplica i nie wiem czym jeszcze bo nie mialam czasu zwiedzac. Klienci uciec nie moga, bo wokolo tylko pola i laski! :))
W piatek kilka godzin spiewania, w sobote caly dzien spiewania, w niedziele krotka proba i zwiedzanie pobliskiego miasta i powrot.
Moge tylko napisac, co sie dzialo w sobote, bo ja osobiscie bylam tylko w sobote (kolezanka zabrala mnie autem tam i z powrotem, bo ona tez nie mogla na trzy dni wyjechac).

Dojechalysmy na 9.00, juz po sniadaniu i moglysmy jeszcze spokojnie kawe wypic. Kawe pilo sie w malych filizankach, wiec wypilam dwie, dolewajac duzo mleka.
Po sniadaniu byla proba, potem przerwa na kawe - wypilam dwie filizanki z mlekiem...
Znowu proba i przerwa na obiad.
Serwowali schabowe z zapiekanymi w smietanie(?) kartoflami i do tego rozne salatki, zaprawiane roznosciami. Na przyklad marchewka tarta chyba z majonezem, zielona salata z ziolami i oliwa (chyba), fasolka szparagowa z jakas polewa...
Moja dieta uwzglednia wyjatki, czasem skusze sie i usmaze schabowego, albo doprawie salate zamiast jogurtem, to 10% smietanom.
Nie pomyslalam (glodna jak diabli), ze to stolowka, czyli gotowanie masowe, owszem swieze, ale zeby bylo smaczne, to musza to odpowiednio i duzo doprawiac!
Bylam glodna , wiec zjadlam ze smakiem to co dali, na drugiego schabowego nie polaszczylam sie, ale na budyn z owocami to i owszem.
Zalalam to kubkiem herbaty i... na probe!
Po dwoch godzinach przerwa na kawe...
Wypilam znowu dwie filizanki z mlekiem, zagryzajac pysznym ciastem z kremem, wisniami i galaretka, mniammmmm :)))
Znowu proba i znowu ... kolacja!
Bufet na kilka metrow, jak w bajce "stoliczku nakryj sie"!
Nie szalalam :),
nalozylam sobie jedna bulke, plaster szynki, plaster sera zoltego, plaster sera bialego, kawalek sera plesniowego, troche salatki pomidorowej, kawalek melona, kisc winogron....
Juz nie poszlysmy na probe, wsiadlysmy w auto i do domu!

Jak sie czulam? Jak slonica w 20 miesiacu ciazy!!!!!

Nie pomyslalm wczesniej, ze kawa byla parzona baaaardzo porzadnie, po niemiecku, mocna i aromatyczna, a do tego uzywalam mleka skondensowanego, bo nie skojarzylam, ze jest jakby za zolte i za geste na normalne. Kolezanka wracajac uswiadowila mnie :)))
Nie pomyslalam, ze posilki moga miec przyprawy nie tolerowane przez moj zoladek!!!!

Nie moglam w domu ani lezec ani stac, tluklam sie cala noc przeklinajac moja glupote!!!!

Rozum mi odjelo i zostalam porzadnie ukarana!!!!!!!!!

Na domiar zlego moj Nalglowniejszy beze mnie tez rozsadek stracil i ugotowal sobie grochowke na wedzace (wendzonce) i tez cierpial i tlukl sie po nocy.....

I to dwoje doroslych, rozsadnych ludziow!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ale co sie naspiewalysmy i nasmialysmy to nasze :)))

1 lis 2018

Kolorowe szycie i dzierganie - przeciwjesienne zajecie

Tak mnie nagle na robotki reczne wzielo, jak weszlam do jedynie slusznego sklepu (z materialami i wloczkami), i zobaczylam klebek kolorowej welny (oczywiscie w jedynie slusznych kolorach!) ktory w duszy zobaczylam w postaci szalika na mojej szyi :)
I to niewazne, ze ja szalikow nie nosze, niewazne, ze welenka byla calkiem sztuczna, ale mienila sie kolorami: turkus-niebieski-rozowy, czyli moje ulubione!!!!
Nabylam klebuszek, przytulilam do serca (no wlasciwie do twarzy, zeby poczuc miekkosc), i zaraz po powrocie do domu zaczelam dlubac... i tak dlubalam kilka wieczorow, az mi sie nitka skonczyla, a z drutow zeskoczyl otulacz naszyjny, o taki:
A tu w trakcie dlubania:

Inna dlubanina to (w przyszlosci) sweterek "piorkowy", czyli leciutki jak piorko, ale cieply, bo z welny. Nabyty surowiec jest oczywiscie w moich ulubionych kolorach, nitka cieniutka, bedzie sie dlugo "dlubal"!

Na razie mam kawalek tylu, zmoczylam, naciagnelam i wysuszylam, zeby pomierzyc o ile sie wydluzy i rozszerzy w gotowcu:
Zdjecie jest dziwne, bo to czarne to jest karimata, a te biale to sa takie specjalne szpilki (jak grzebienie, ale bardzo ostre).
Tak wyglada po upraniu:

A wczoraj mnie wzielo na uszycie torby, takiej tylko mojej, kolorowej :)
Sugerujac sie troszke torbami Malgorzaty, wybralam sobie jesienne kolorki szmatek i pracowicie pozszywalam paski. Malo mi bylo pstrokacizny, wiec jeszcze wyprobowalam dwa ozdobne sciegi mojej maszyny i uszylam przod i tyl do nowej torebki:

Jak juz te mrowcza prace skonczylam, to stwierdzilam, ze niestety torebki z tego nie bedzie, bo.... i bo.... i bo....
Trudno, trzeba wymyslic cos innego...
Skoczylam po pomysl do.... nie, nie do glowy, a do youtuba i ogladajac film Japonki?, Koreanki?, Chinki?, uszylam jesienna torebke:






Szylam z tego, co mialam w domu, zrobilam wiele bledow (ale o bledach nie napisze), ksztalt i wielkosc uszytku mnie satysfakcjonuje, brak mi w niej tylko dlugiego paska na ramie.

Najwazniejsze: nabralam WIELKIEJ ochoty na uszycie sobie wielu torebek o roznych ksztaltach, wielkosciach i zastosowaniach!

A post byl szybciutko pisany na polecenie mojej kolegowny, tez Basi!
Basico, docen moje poswiecenie!!! :))))))

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...